Świątynia
Poniedziałek, 20 grudnia 2021 r.
2021-12-20
W naszej podróży z Maryją i Józefem z Nazaretu do Betlejem dotarliśmy do Jerozolimy. Jesteśmy tutaj od piątku. Wówczas usłyszeliśmy opowieść o dwóch braciach, którzy podrzucali sobie snopy pszenicy. Wokół ich domów wyrosła Jerozolima, a w miejscu, gdzie się spotkali, wzniesiono świątynię. To miejsce modlitwy uległo jednak zniszczeniu. W czasach Pana Jezusa świątynię budował na nowo król Herod, a później Jerozolimę zdobyły wojska rzymskie i świątynię zniszczono niemal zupełnie. Do dziś pozostała tylko jej niewielka część. Legenda opowiada, dlaczego tak się stało.
Otóż król Salomon poprosił kupców, by zbudowali północny mur świątyni w Jerozolimie. Nie mieli czasu. Zajęci handlem, wynajęli robotników. Rolników król poprosił, by zbudowali mur wschodni. Musieli pilnować roli, więc zlecili swój obowiązek innym. Tak samo postąpili rzemieślnicy, wysługując się najemnikami przy budowie muru południowego. Zachodnią ścianę król zlecił wykonać biedakom. Nie stać ich było, by komuś zapłacić, więc sami wznieśli swoją część. A gdy nadszedł czas zagłady, Bóg pozwolił, by upadły ściany wzniesione przez najemników za pieniądze. Został tylko mur zachodni, zbudowany osobistym wysiłkiem ubogich, którzy mieli czas, nie pieniądze.
Stoimy dziś w Jerozolimie, przed fragmentami muru dawnej świątyni. Mówi się, że to ściana płaczu: wierzący Żydzi przychodzą tutaj, by opłakiwać zburzenie miejsca modlitwy. Maryja i Józef przynieśli do świątyni – gdy jeszcze stała nienaruszona – maleńkiego Jezusa, było to czterdzieści dni po Jego narodzeniu. Zapewne przyprowadził ich tutaj Anioł Stróż Świętej Rodziny, więc on opowie nam o tym najlepiej.
Dodajmy, że w czasach Pana Jezusa wszystko wyglądało troszeczkę inaczej. Świątynia była tylko jedna: w Jerozolimie. Pobożni Żydzi starali się przybyć do świątyni chociaż raz w roku, na święto Paschy – pamiątkę wyjścia Izraela z niewoli egipskiej. Maryja i Józef musieli pokonać z Nazaretu odległość ponad 130 kilometrów. Można powiedzieć, że mieli do kościoła bardzo, bardzo daleko. I trzeba było iść piechotą – żadnych autobusów, pociągów czy samochodów.
A my? Mamy kościół w każdej parafii. Nasz dom dzieli od niego najwyżej kilka kilometrów. Mamy do dyspozycji komfortowe pojazdy. Ale nie dlatego przychodzimy do kościoła, że łatwo nam tutaj dotrzeć. Zauważcie: kilka razy zajrzeliśmy dzisiaj do świątyni w Jerozolimie. Kogo tutaj spotkaliśmy? Jezusa! Przychodzimy do świątyni, do naszego kościoła – nie raz w roku, ale przynajmniej w każdą niedzielę i w święta, bo tutaj jest Jezus.
Czas na nasze codzienne zadanie. Pamiętajmy dzisiaj, zanim położymy się spać, o wieczornej modlitwie. Postarajmy się zaprosić do niej kogoś z domowników. A może uda nam się zorganizować wspólny pacierz i zwołać na modlitwę całą rodzinę?
Ściana Płaczu to pozostałość dawnej świątyni jerozolimskiej, tej samej, do której Józef i Maryja przynieśli Jezusa 40 dni po narodzeniu.
PYTANIA:
1. Ile świątyń istniało w czasach Pana Jezusa? I gdzie się znajdowały?
2. Ile lat miał Jezus, kiedy zgubił się rodzicom i został przez nich znaleziony w świątyni?
3. Jak nazywa się fragment zachodniego muru świątyni jerozolimskiej, który przetrwał do naszych czasów?